Translate / Tłumacz

piątek, 28 listopada 2014

Bombeczkowo i gwiazdkowo

Witam

     Chciałabym bardzo serdecznie podziękować Wam kochane dziewczyny, za wszystkie cudne słowa napisane pod wpisem o moich pierwszych filcowanych koralach. Wasze słowa dodają mi skrzydeł :)
     Jakoś ostatnio nie mam czasu aby pisać, a jak mam czas to nie mam siły.  Nie wiem czy to wina pogody, ale jak tylko siadam do robótek, to tak za pół godziny zasypiam. I nie ważne, czy siedzę na kanapie, fotelu czy przy stole w kuchni, po prostu zasypiam. Kładę głowę na stole i śpię, aż mi ręce zdrętwieją, wtedy się budzę i mogę dalej robić. Mam nadzieję, że to tylko wpływ pogody, a nie jakieś choróbsko.
     Co mam aktualnie na tapecie? Otóż haftuję na zamówienie Madonnę z Dzieciątkiem, którą już raz robiłam, możecie ją obejrzeć we wcześniejszych wpisach (jeszcze nie potrafię zrobić "klik" i już się pokazuje, hi hi). Szczerze mówiąc, nie lubię robić czegoś co już raz robiłam, ale zamówienie to zamówienie. Przypomniałam sobie, że przecież mogę dać zdjęcie poprzedniej pracy.


I w związku z tą pracą, mam do Was pytanie. Ile za taki haft powinnam wziąć, tylko będzie bez ramy, sam haft. Wymiary - 30 na 40 cm.
    Oprócz tego robię jakieś kartki świąteczne, ale to później pokażę. Narobiłam też trochę gwiazdek szydełkowych, z kordonku, z włóczek różnych. Jeszcze ich nie wyprałam i nie wykrochmaliłam, bo jeszcze będę produkować.




Te niebieskie chcę połączyć z białym wiklinowym kołem i zrobić stroik na drzwi, bo uświadomiłam sobie, że co najmniej od trzech lat nic nie zmieniałam. A to po prostu wstyd i uwierzcie mi, wstydzę się...
    No i teraz najważniejsze. Chciałabym się pochwalić jakie cudne bombki mam od Dusi "Syndrom Kury Domowej". Znacie Dusię i wiecie jakie piękne prace szydełkiem wykonuje. I ja jestem szczęśliwą posiadaczką tych prac.





Ta niebieska jest moją osobistą bombeczką, dziękuję Ci Dusiu.
    Co jeszcze u mnie słychać? No właśnie! Jutro z osobistym mężem jedziemy na targi książki historycznej, do Warszawy. Co roku odbywają się w Arkadach Kubickiego pod Zamkiem Królewskim. Słuchajcie, to jest raj książkowy. Uwielbiam czytać wspomnienia polskiej szlachty. Jest takie wydawnictwo w Łomiankach, które wydaje przecudne książki o czasach przedwojennych. Zawsze ma swoje stoisko wydawnictwo z Łodzi "Księży Młyn". Wydają albumy ze starymi zdjęciami i opisami z różnych miast, świetna lekcja historii. 
Niestety, w tym roku będzie brakowało na targach jednej osoby. Kogo? Stanisława Mikulskiego. Co roku był razem z Emilem Karewiczem, podpisywali swoje książki. Nigdy nie mogliśmy się do nich dostać, bo zawsze było dużo ludzi dookoła nich i zawsze odkładaliśmy autograf na "za rok". No i już nie porozmawiamy...
No cóż, takie jest życie...
    Witam nowe obserwatorki, jest mi bardzo miło.
Życzę wszystkim spokojnego weekendu, trzymajcie się cieplutko, pa.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Mój nowy wytwór

Witam

       Tadaaaaam !!!!!!!
       Zrobiłam, skończyłam i mogę wreszcie pokazać. Otóż na ostatnich warsztatach skończyłam moje filcowane korale. Muszę przyznać, że fajnie się je robiło, no może trochę palce miałam poparzone i odmoczone, ale czego się nie robi aby potem ładnie i oryginalnie wyglądać. Filcowałyśmy na mokro, zabawy było przy tym spooooooooro. Teraz chciałabym się nauczyć filcowania  na sucho, bo nasza Jadzia, która pokazywała nam tajniki, robi przepiękne ozdoby, naszyjniki, kolczyki, bransoletki. Namawiam ją aby stworzyła swojego bloga, bo naprawdę ma co pokazać. Ale chyba jeszcze nie ma odwagi, bo to bardzo skromna osoba.
No dobra, pokażę co wykulkowałam.





      A tu zdjęcia dla porównania, jak światło żarówkowe zmienia kolor. To co tu jest kawą z mlekiem, w świetle normalnym jest zgniło zielone. Więc, żeby zdjęcia pokazały prawdziwy obraz, musiałam z aparatem wyjść na balkon. Widzicie jakie poświęcenie :))) Zimno, deszcz pada, jakieś wilki mnie gryzą...



     Pasują mi te korale do wielu bluzek, tylko muszę powiedzieć jedno - GRYZĄ, jak diabli gryzą. Czochra się człowiek, jak by go coś oblazło. Chyba będę je nosić do golfów.
     A teraz z innej beczki, choć nadal robótkowej.
     W sobotę, w Warszawie, w Pałacu Prymasowskim odbyły się targi świąteczne. Wystawiały tam swoje prace panie, mogę śmiało powiedzieć, że z całej Polski. Bo była pani ze Stargardu Szczecińskiego, z Wyszkowa, z Podkarpacia. Chodziłam po pięknych salach pałacu i podziwiałam stragany. Czego tam nie było! Były szydełkowe gwiazdki, serwetki, szale, czapki, szydełkowe lalki, bombki. Były malowane na szkle : butelki, słoiczki, obrazki. Były szyte lalki, reniferki, świnki. Wiem czego nie było, otóż nie było haftów krzyżykowych i wstążeczkowych, niestety.Ale zamiast gadać, pokażę parę zdjęć.
                              Pałac Prymasowski w całej okazałości, byłam tam pierwszy raz.


                             Piękne są tam sale i każda ma swoja nazwę: żółta, zielona, kolumnowa.






Te choinki są zrobione z prawdziwych igieł sosnowych. Wyglądają jak sztuczne, ale są najprawdziwsze. Igły klejone na gorąco i potem lakierowane. Dzięki temu, nie odpadają i są sztywne.


                              A ta świnka ze skrzydełkami jest po prostu urocza.


                  Filcowana lala, na choince wisiało ich jeszcze więcej. Ta z tyłu ma śliczny warkocz.



               To mój jedyny zakup, chyba nie muszę mówić dlaczego :) Wisi już w kuchni przy oknie.



A to złote jabłuszko dostałam od bardzo sympatycznej pani, która robi te choinki z igieł sosnowych. Jabłuszko znalazło miejsce w klatce, co prawda nie złotej tylko białej, ale fajnie to wygląda.


Tu ja, w swoich nowych koralach. Stoisk było około sześćdziesięciu. Uwierzcie mi, nogi wlazły nam gdzie nie trzeba, oczy bolały od patrzenia, a szczęka nie chciała się podnieść. Bo jak opadła, tak została.


I jeszcze Warszawa nocą, Teatr Narodowy. Ogólnie nie lubię dużych miast, ale miasta nocą uwielbiam. No takie małe zboczenie, a co tam hi hi.


I jeszcze dwa ostanie zdjęcia. Przepraszam Was, ale nie mogłam się oprzeć i musiałam zrobić zdjęcia.
Toaleta w pałacu, nie zawsze człowiek ma okazje korzystać z takiej toalety. No nie da się tego porównać z tojtojką :)
       


     Witam nową panią w mych blogowych progach, bardzo mi miło.
Również już teraz dziękuję, że tyle osób zapisało się  do mojego candy i baaaaaaardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa i życzenia. Są mi bardzo potrzebne, zwłaszcza dzisiaj, bo idę do dentysty usunąć korzeń i trochę się boję.
      I tym dentystyczno- toaletowym akcentem żegnam się, pa.

środa, 12 listopada 2014

Wyróżnienie

Witam

    Hafciarsko cały czas robię i robię, ale nie mam co pokazać, bo robię i robię i końca nie widać. Za to jutro będę kończyć swój filcowany naszyjnik. Mam nadzieję, że jakoś będzie wyglądać i najważniejsze, da się go nosić :))))
     A teraz to, o czym miałam napisać.
Od Kasi z bloga "Krzyżykowe szaleństwo", do której bardzo serdecznie zapraszam, bo robi piękne hafty, dostałam wyróżnienie Liebster Blog Award


Dziękuję Kasiu za wyróżnienie, bo wiem że to co robię ma sens.
Kasia zadała parę pytań, spróbuję na nie odpowiedzieć.

1.Do jakiego filmu chętnie wracasz? - "Znachor"
2. Bez czego nie wyobrażasz sobie początku dnia? - Bez całuska mojego synka a potem bez wielkiego                                                                                         kubka kawy inki.
3. Jakie jest Twoje wymarzone miejsce na urlop? - Ciche, spokojne, z ukochanym facetem czyt. mężem.
4. Najważniejsze zdanie w Twoim życiu ? - Żyj tak aby nikt przez ciebie nie płakał. Zdanie z filmu "Dom"
5. Bez czego czujesz się nie ubrana? - Nie maluję się, nie noszę biżuterii, więc bez czego. Chyba jak nie                                                                 założę zimą ciepłych majtadał.
6. Wymarzona rozmowa. Z kim? - Z mamą...
7. Jeżeli masz napić się alkoholu, co wybierasz? - Sok jabłkowy :)
8. Twój największy życiowy sukces, to... - Nie będę oryginalna, to... moi synowie.
9. Co zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę? - No co? Męża i zapas mulin.
10. Kawa czy herbata? - Herbata, zdecydowanie.
11. Jaki kolor najlepiej oddaje Twój charakter? - Brąz, bo mam brązowe oczy, bo dobrze mi w brązie, bo                                                                               jest ciepły, miły i mięciutki jak miś i ja też taka jestem.

    Mam nadzieję, że Kasia nie obrazi się jak nikogo nie nominuję, bo musiałabym podać wszystkie blogi. Wszystkie dziewczyny robią piękne rzeczy, wkładają w swą pracę całe serce.
Już wiem co zrobię, wyróżniam wszystkie dziewczyny, które do mnie zaglądają, bo im się to należy.
    Witam nowe obserwatorki El, Asię Stefańską i Sandi Cullen, dla Was też mam wyróżnienie :)
I tym wyróżnieniowym akcentem kończę, trzymajcie się, pa.
    

piątek, 7 listopada 2014

Moja nowa pasja

Witam

     Ale się dzisiaj rozpadało, no w końcu jest to listopad, a do tego deszcz jest bardzo potrzebny. Już dawno nie widziałam takiej suszy. Mnie też coś suszy, muszę jakąś herbatkę zrobić.
     Dobra, ale nie o tym miałam mówić. Otóż muszę się pochwalić. Wzięłam udział w warsztatach robótkowych. Na pierwszym spotkaniu uczyłyśmy się decoupage. Bardzo chciałam się tej techniki nauczyć, ale nigdy nie miałam okazji, a samej to jakoś nie miałam odwagi. A zresztą "w kupie siła", no i przyjemniej. Robiłyśmy broszki, dwa wieczory nam to zajęło, bo za nim wyschło, za nim się utwardziło. Ale wczoraj już skończyłam i mogę pokazać swój wytwór decu. Niestety nie mam zdjęć prac dziewczyn, bo nie wzięłam aparatu, ale możecie mi wierzyć, broszki są piękne.
     Te broszki co pokazuję, są moje, dzieło moich rąk :), które tworzyłam z językiem na brodzie i z poklejonymi palcami. Ale dałam radę, nie załamałam się :))))))






    Wczoraj miałyśmy kolejne spotkanie i zajmowałyśmy się filcowaniem na mokro. Jeszcze dzisiaj czuję, że moje palce nie źle się wymoczyły. Ale świetna zabawa, robimy filcowe korale. Nakręciłam dopiero siedem kulek, a zostało mi ho ho albo jeszcze więcej. Na razie zdjęć nie pokazuję, bo nie ma co pokazać. Ale jak skończę to oczywiście się pochwalę.
     Witam w swoich progach Magiczny Decoupage, bardzo mi miło.
Zróbcie sobie dziewczyny cieplutkiej herbatki, ja już biegnę robić. Trzymajcie się cieplutko, pa

czwartek, 6 listopada 2014

Wymiankowo karteczkowo

Witam

    Co chciałabym powiedzieć na początku - DZIĘKUJĘ. Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod ostatnim wpisem, jesteście kochane.
    Dzisiaj będzie o pewnej zabawie na blogu Artimeno, który prowadzi Ajgacia. Zabawa w wymianę kartek świątecznych.  Bardzo fajna zabawa, bo nie dość, że można dostać piękną kartkę, to najważniejsze poznaje się nowe dziewczyny, nowe blogi.
 I znów człowiekowi (czytajcie mnie) szczęka opadła, bo znowu naoglądałam się pięknych prac, kartek, haftów. Trzeba przyznać, że Polki to bardzo zdolne kobitki. Ale to już chyba mamy we krwi, że z niczego potrafimy zrobić coś cudnego, praktycznego.
    Ostatnio oglądałam program o modzie z lat osiemdziesiątych, pomijam to, że się uśmiałam, ale przypomniałam sobie jak to było fajnie. Fakt, że w sklepach nie było tylu fajnych materiałów, włóczek, nici, dodatków. Trzeba było polować aby dostać coś superowego. U nas w Łodzi był Pewex z resztkami materiałów, wełen, ale tam można było cuda dostać i to za dość niskie pieniądze. A potem z takim łupem wpadało się do domu i brało się za robotę.
A jak niczego nie mogłam upolować, a na przykład zbliżała się jakaś zabawa, to się po prostu otwierało szafę taty i wyciągało podkoszulkę z siateczki. Następnie farbowało w misce, do tego szły pieluchy tetrowe po siostrzeńcu (kto to słyszał chodzić z pieluchą :))) ). Też się farbowało, tu się przymarszczyło, tam zszyło i już wychodziła super kiecka, jakiej nikt nie miał. Tylko był jeden problem, tata był jeden a nas trzy dziewczyny i niestety przyszedł taki moment, że tata nie miał już żadnej podkoszulki. Ale za to my byłyśmy modnie ubrane. Ech, znowu mnie wzięło na wspomnienia, starzeję się czy cóś...
    Wracam do zabawy. Właśnie dostałam pierwszą kartkę świąteczną od "Edyty z Kubkiem Kawy", dobra, pora na zdjęcia








Dostałam tez fajne przydasie, na pewno mi się przydadzą w produkcji kartek świątecznych.
Dziękuję Ci Edytko za taką wspaniałą przesyłkę. Mój pierwszy prezent gwiazdkowy, fajnie się te święta zaczynają :))))
    Swoją kartkę już chyba mogę pokazać. Wysłałam do Renatki z bloga "Karteluszki Reni", bardzo ładne prace robi, polecam, zajrzyjcie do niej.



    Witam nowe obserwatorki Kasię Krzyżyk, Sandrynkę i Pomieszane-Poplątane. Bardzo mi miło, że zawitałyście do mnie.
I to już tyle na dzisiaj, wracam do swoich robótek, bo czas goni a ja mam tylko dwie ręce, szkoda ;)
Serdecznie wszystkich pozdrawiam, pa. 

niedziela, 2 listopada 2014

Urodzinowo - urodzinowa zabawa

Witam

     Zauważyłam, że w miesiącu listopad wiele osób rozpoczęło prowadzenie bloga. Może to dlatego, że tak szybko robi się ciemno, wieczory są co raz dłuższe a człowieka nachodzi jakaś nostalgia. Ja nie będę wyjątkiem i przyznam się bez bicia, też pierwszego wpisu na swoim blogu dokonałam równo rok temu.              Dokładnie piętnastego listopada usiadłam przed komputerem i drżącymi rękoma i z bijącym mocno sercem napisałam kilka słów. Nie będę robiła statystyk ile było wpisów, ile komentarzy, ile wejść, bo nie statystyki są najważniejsze, tylko to, że jesteście.
      Do prowadzenia bloga namawiały mnie moje siostry, ale zastanawiałam się czy to co robię warte jest pokazania. A przede wszystkim bałam się. Czego? Że zostanę odrzucona. Zaglądałam na wiele blogów, oglądałam te wszystkie piękne  prace i ogarniało mnie co raz większe przerażenie i zwątpienie, które powodowały wręcz myśli samobójcze i myśl - dziewczyno, gdzie ty na salony! I zostawiłam myśl o blogu. Zostawiałam na dość długo.
      Aż któregoś dnia, rok temu nagle odeszła moja najstarsza siostra. Nie umiałam sobie z tym poradzić, zwłaszcza, że wcześniej odeszła mama. Byłam załamana, psychicznie całkiem zdołowana. Nie będę opisywać co naprawdę działo się ze mną w tym czasie. Dużo pomogła mi moja druga siostra. Mimo, że mieszkamy daleko od siebie, to zawsze była przy mnie i znów zaczęła mnie namawiać na bloga. Wtedy już się nie wzbraniałam, syn pomógł mi wszystko ogarnąć. Nauczył jak się wstawia posty, zdjęcia.
 Prowadzenie bloga stało się taką moją terapią. Zobaczyłam, że zostałam przyjęta, że po przez komentarze odzywacie się do mnie, poczułam że nie jestem sama, że w jakiś sposób choć trochę jestem komuś potrzebna.
      I tak za parę dni minie rok tego mojego blogowania. Miałam nic nie organizować, ale że w tym miesiącu mam dwie okazje do świętowania, więc czemu nie. Zwłaszcza, że chciałabym Wam jakoś podziękować, za to że jesteście, że mnie wspieracie (chociaż o tym nie wiecie), że oglądacie moje prace a przede wszystkim za to, że tak wspaniale mnie przyjęłyście do grona blogowiczek.
     Moje candy nazywa się "Urodzinowo - urodzinowe", bo to pierwsze urodziny mojego bloga i któreś tam :) urodziny moje. Jeśli ktoś miałby ochotę pobawić się  to zapraszam, zapisy od teraz do 30.11. 2014 roku do godziny 24.00
       Zasady jak przy każdej takiej okazji, ale podaje:
1. Każdy kto jest chętny musi pozostawić komentarz pod postem z wyrażeniem chęci wzięcia udziału w           zabawie.
2. Osoby posiadające bloga pobierają banerek i wklejają na pasku bocznym.
3. Osoby bez bloga proszone są o pozostawienie namiaru na siebie.
4. Dopisanie się do listy obserwatorów nie jest konieczne.
      Co będzie do wygrania? Mogę zdradzić jedno -  niespodzianki :)
Tak więc bardzo serdecznie zapraszam.


Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę pięknych słonecznych dni, pa.