Translate / Tłumacz

czwartek, 26 maja 2016

Książki, prezent i wesele

Witam

    Piękna pogoda, słonko świeci a ja siedzę zdechła w domu. Nie, nie jestem chora, tylko odpoczywam po weselu. Pierwszy raz byliśmy na weselu w środę i powiem Wam, że było super, wytańczyłam się  prawie za wszystkie czasy, objadłam się jak bąk.
 Para młoda nie chciała kwiatów jedynie książki i wiadomo kasiorkę, a że młodzi mają ogromne poczucie humoru, więc postanowiłam że zrobię im walizeczkę pełną kasy.
Kupiłam gotową tekturową walizeczkę, poprosiłam koleżankę aby ją pomalowała, zrobiła to perfekcyjnie, bo nie dość że pomalowała, to dała jeszcze śliczne romantyczne stemple. Ja zrobiłam hafcik z monogramem młodych, z datą ślubu. Uszyłam woreczki na pieniążki i cukieraski, dałam krówki  z poleceniem dla młodej, że jak mąż będzie za dużo pyskował, to ma go "zakleić" krówką, tak zwaną mordoklejką.








Samo przyjęcie weselne było fantastyczne, cudne miejsce, piękne, romantyczne. Zespół grał wybornie od disko polo po standarty  światowe, czyli dla każdego coś miłego. Zauważyłam, że co raz częściej na oczepiny organizowane są zupełnie inne zabawy, bardziej grzeczne, kulturalne i z klasą.









    Ostatnio pisałam, że jedziemy na Warszawskie Targi Książki i obiecałam, że zrobię kilka zdjęć. Jak było? Jak co roku, dużo, dużo książek, ogrom wystawców, spotkania z pisarzami, z aktorami. Tylko żeby to wszystko zobaczyć trzeba było by spędzić tam caluśki dzień. Nałaziliśmy się, że aż nogi wlazły tam gdzie nie powinny. Oczywiście jak co roku obiecywaliśmy sobie, że kupimy po jednej książce i oczywiście jak co roku obietnice poszły się fikać.




Miałam przyjemność spotkać się z panią Małgorzatą Kalicińską, autorką mojego ulubionego "Rozlewiska" i wielu, wielu innych książek. Bardzo sympatyczna, pełna  ciepła i humoru kobieta. Oczywiście książkę mam z autografem.



Na płycie odbywały się występy dzieci, grup tanecznych, wokalnych, Były rozstawione leżaki, na których można było odpocząć, oczywiście jak znalazło się jakiś wolny leżak. Była też strefa wymiany książek, my już tam nie trafiliśmy, bo nogi odmówiły nam posłuszeństwa.






    A na koniec pokażę ile "już" zrobiłam ikony z Matką Boską, normalnie szał. Wolno idzie, bo trzeba bardzo uważać z tymi czarnymi konturami., ale sto lat nie mało, kiedyś zrobię.


    Dzięki za komentarze pod poprzednim wpisem o irysku, kartka bardzo się siostrze podobała i z tego co wiem trafiła na wystawkę na lodówce.

Życzę Wam udanego wypoczynku i pięknej pogody, pa.

środa, 18 maja 2016

Irysy i inne kwiatki

Witam

     Dzisiaj mam do pokazania tylko jeden hafcik. Coś mi ostatnio nie idzie machanie igłą, może dlatego że jest strasznie zimno. Kaloryfery przestały grzać, najchętniej siedziałabym pod kocem z kubkiem gorącej czekolady. Marzną mi dłonie, stopy i nawet uszy, już nie wspomnę o czubku nosa.
Kwiatki na balkonie ledwie zipią, na działce również. Miałam siać jednoroczne, ale łapy mi grabieją, jak by był marzec a nie maj. Podobno w tą niedzielę ma być cieplej, oby, bo skisnę z tego zimna.
    Ale oprócz tego zamarzania, to jednak coś tam dłubię, no i właśnie wydłubałam kartkę dla siostry, bo w przyszłym tygodniu ma imieniny. Wiem, że lubi irysy, więc zrobiłam kartkę z irysem.





W oryginale ma bardziej żwawe kolory, nie mogłam znaleźć miejsca, gdzie mogłam zrobić zdjęcie.
Kartka już wysłana, mam nadzieję, że trafi na lodówkę gdzie siostra trzyma moje małe hafciki.
     A kiedy jestem przy kwiatkach, to chcę się pochwalić jakie ostatnio znalazłam "szczęście". Otóż szłam sobie chodnikiem koło krzaków z pięknymi kwiatami bzów. A że mam takie dziwne zboczenie, że zawsze muszę zanurzyć nochal w kwiatach i powąchać, to i tym razem nie oparłam się temu zboczeniu. Już chciałam wciągnąć aromat pełną piersią, a jest czym, gdy zauważyłam pięciopłatkowy kwiatek. Ucieszyłam się, zerwałam, schowałam i poszłam dalej. Ale znów zatrzymał mnie krzaczek bzu, normalnie jak by mnie przywoływał. Spojrzałam w jego kierunku i co zobaczyłam, kolejny pięciopłatkowy kwiatek. Normalnie zdublowane szczęście. W domu włożyłam kwiatki między kartki książki i teraz mogę pokazać dowód.


    A już tak na koniec pokażę moje rachityczne  kwiatki na balkonie. Na razie mam bratki, pokrzywę i fiołki, które dostałam od koleżanki. Na razie stoją na balkonie, bo cały czas szukam miejsca na działce gdzie mogłabym je posadzić.






Marne te kwiatki, muszę jechać na rynek i kupić pelargonie, może niecierpka, marzą mi się begonie wielkokwiatowe, ale mam balkon po zachodnio północnej stronie i zawsze jest tam zimno i wietrznie.
     I jeszcze Miećka, która uwielbia wylegiwać się na krzesłach, a potem człowiek siada w czarnych spodniach i wygląda jak by kotu zabrał futro.




     Dziękuję Kochane za wszystkie wspaniałe komentarze, a że ostatnio jestem w bardzo rozedrganym czasie czyt. menopauza, to się popłakałam, że mam takie wspaniałe dziewczyny i chociaż Was nie znam to jesteście bardzo mi bliskie.
Dobra, koniec tego, bo się znowu poryczę. Życzę cieplejszych dni, pa.

wtorek, 17 maja 2016

Targi Książki

Witam

     Dzisiaj króciutko, ponieważ chciałabym bardzo serdecznie zaprosić wszystkich, którzy mieszkają w Warszawie lub w okolicy, a nawet i dalej a mają gdzie się zatrzymać, na Warszawskie Targi Książki  http://www.targi-ksiazki.waw.pl/    Jak co roku odbędą się na Stadionie Narodowym. Będzie mnóstwo stoisk z cudownymi książkami, będą spotkania z autorami, z aktorami, z publicystami.
Jak zawsze będzie strefa dla dzieci, gdzie aktorzy będą czytać bajki. Dla młodzieży młodszej i starszej będzie strefa komiksu.
W tym roku gościem specjalnym będą Węgry - książki, taniec, muzyka i gastronomia, czyli coś dla ducha, dla ciała i dla żołądka.
     Chyba po raz pierwszy będzie na płycie stadionu strefa wymiany książek. Każdy kto ma książki, z którymi może się rozstać, ma szansę na wymianę z kimś innym, świetna sprawa.
     My się wybieramy w sobotę, tak więc jak by ktoś zobaczył szalejącą po stoiskach niską kobitkę, z krótkimi włosami, w zielonych okularach i z obłędem w oku, to będę ja. Możecie śmiało podchodzić, nie gryzę, chyba że ktoś by mi wyrywał książkę z ręki, to nie liczę za siebie :)



Życzę miłego buszowania po stoiskach i co, potem chwalimy się co upolowałyśmy. Pa.

środa, 11 maja 2016

Różyczki, koraliczki

Witam

    Ostatnio dość rzadko bywam w blogowym świecie, a to przez to że zbliża się koniec roku szkolnego i mój synuś przypomniał sobie, że powinien jeszcze parę ocen zdobyć, a ja oczywiście z nim. Bo wiecie, trzeba przepytać, przypilnować i trzymać kciuki, a jak się trzyma kciuki to nie da się pisać, no tak jest.
    Pogoda jak na razie nas rozpieszcza, wszystko kwitnie, meszki chlają. Po ostatnim pieleniu na działce mam tak nogi pogryzione, że można dostać szału, tak swędzą. Macie jakiś sposób na to swędzenie, bo Fenistil mało pomaga a wapna już nie che mi się pić. Kiedyś już miałam tak bardzo pogryzione nogi, wszystkiego próbowałam , aż w końcu w nocy z obłędem w oczach wysmarowałam nogi żelem chłodzącym na zbijanie tłuszczu. Pomogło na chwilę, ale za to jakie miałam nogi szczupłe, chyba jutro polecę do sklepu kosmetycznego po taki żel. Co będzie miało jeszcze jedną zaletę, bo za dwa tygodnie idziemy na wesele, a moje nogi wyglądają jak nogi słonia, grube i niekształtne i w żaden sposób nie chcą się mieścić w żadną kieckę. Dobra, koniec tego marudzenia, jak ja mogę być szczupła, skoro jak podałam na facebooku moja dieta jest obrotowa, gdzie się nie obrócę tam coś zeżrę.
     A właśnie, skoro jestem przy weselu, poprosiłam koleżankę, która robi śliczną biżuterię, zwłaszcza metodą decu, otóż zamówiłam naszyjnik z koralików. Jest w kolorze perłowym, jest dość długi, ale można go związywać, aby była odpowiednia długość. Planowałam założyć go do małej czarnej, tylko że ta moja mała czarna zrobiła się o dziwo bardzo mała, no i muszę wybrać się na polowanie jakiegoś namiotu.





    Z haftów zrobiłam różyczki, planowałam wykorzystać je na torbę, tylko muszę dobrać materiał, który by go nie przysłonił. Na razie stoi bez żadnej oprawy na małych sztalugach i wygląda, trudno, powiem to, ślicznie.







    Jak na razie na mojej działce kwitnie bez, oczywiście ścięłam parę gałązek i teraz pachnie w całym mieszkaniu. Uwielbiam ten zapach, jak też zapach konwalii, jaśminu, piwonii.




     Jeszcze pokażę za co się teraz wzięłam. Otóż koleżanka mojego starszego syna spytała czy wyhaftuję obraz święty dla jej babci, no powiedzcie same, jak mogłabym się nie zgodzić. No i siedzę i dłubię ikonę Matki Boskiej. Ciekawa jestem jak długo będę go haftować.


     No dobra, koniec pisania, biorę się za robotę, bo samo się nie wyhaftuje, niestety.
Dziękuję za komentarze i cieszę się, że podobały Wam się moje torby i moje pomysły na przeróbki. Dzisiaj znalazłam kolejną "chętną" na przeróbkę. Następnym razem pokażę jak to wyszło.

Życzę wszystkim cieplutkich dni, dużo słońca i upajających kwiatowych zapachów, pa.