Translate / Tłumacz

wtorek, 13 września 2016

I żyli długo i szczęśliwie...

Witam

    Tytuł dzisiejszego wpisu może sugerować, że będę pokazywać kartki ślubne. Jeżeli ktoś tak pomyślał, to ma odrobinę racji, bo dzisiejszy wpis będzie o ślubie, rocznicy i życiu.
Może zacznę od końca, otóż jutro 14 września minie 25 lat mojego małżeństwa.
A jak to się zaczęło?
    Dawno, dawno temu była pewna dziewczyna, która zaczęła wcześnie pracować. Pracowała i pracowała w pocie czoła, aż się rozchorowała na dziecinną chorobę jaką jest świnka. Wyglądała okropnie, bo miała buzię zapuchniętą, a do tego miała rozjaśnione włosy na świński blond. Gdy już się pozbyła prosiaczka, przyplątała się inna choroba, potem jeszcze inna i niestety musiała zrezygnować z zarabiania pieniążków. Została w domu, głęboko na wsi, trochę się nudziła, trochę marudziła. Nie miała koleżanek, bo wszystkie mieszkały w innych królestwach. Aż pewnego dnia, czytając ówczesnego szmatławca pod nazwą "Na przełaj", znalazła rubrykę "szukam przyjaciela", dla młodych czytelników wyjaśniam - to taki randkowy portal. Ale, że już  miała pewne doświadczenie z odpisywaniem na takie ogłoszenia, postanowiła, że sama napisze ogłoszenie. Jak pomyślała, tak zrobiła. A że była dziewczyną z poczuciem humoru, to napisała bardzo wesołe ogłoszenie, no i wysłała.
     Minął miesiąc, potem drugi, już zapomniała, że coś takiego naskrobała, aż tu pewnego marcowego dnia, listownik przyniósł jej stertę listów obwiązanych majtkową gumą. Dziewczyna była w wielkim szoku. Czytała te listy, i czytała, każdy po kilka razy. Pisali młodzieńcy i parę niewiast. Na drugi dzień listownik znów doniósł kolejną paczkę, i tak było przez kilka dni. Dziewczę z wrażenia nie mogło zamknąć buźki, a oczy miała wielkie jak spodki. Muszę dodać, że była bardzo dobrze wychowana, dlatego aby nie robić nikomu przykrości, postanowiła że będzie każdemu odpisywać, nie ważne czy to był student, rolnik czy skazaniec.
    Wybrała kilka osób, z którymi postanowiła korespondować, wymieniać się listami, zdjęciami, problemami. Nie ze wszystkimi udało jej się utrzymać kontakt, jedni sami się wykruszyli, innych ona wykruszyła. Na placu boju pozostał jeden, jedyny prawdziwy przyjaciel. I tak znajomość dziewczyny i przyjaciela trwała cztery lata.
    Pisali do siebie, wysyłali zdjęcia, spotykali się, nawet pojechali razem na wakacje, potem się rozstali. Ale wtedy okazało się, że dziewczyna zakochała się w przyjacielu i już nie mogła bez niego żyć. Ale też nie mogli być razem, bo przecież się rozstali. Dziewczyna płakała, tęskniła, a z pomocą przyszła siostra przyjaciela, bo właśnie zachciało się jej wyjść za męża i zaprosiła dziewczynę na wesele. I na tym weselu dziewczę i przyjaciel wyznali sobie miłość. A po świętach Bożego Narodzenia leżąc na łóżku w jej panieńskim pokoju, przyjaciel zapytał czy zostanie jego żoną. Jak się możecie domyślać, zgodziła się, a zaręczyny zaplanowali na najwspanialszy dzień, czyli 1 kwiecień.
    Oboje zaczęli organizować ślub i wesele. Nie było to łatwe, bo był rok 1991 i nie było w sklepach takich towarów jak dzisiaj. Musieli jeździć, szukać po sklepach, bazarach, prywaciarzach, a ceny też bywały różniste, na przykład buty przyjaciela kosztowały 800 000 tysięcy, a buty dziewczyny 250 000 tys, zaś sala kosztowała 400 000 tys. Kwoty dzisiaj nie do wyobrażenia, ale tak to właśnie było.
     Aż przyszedł ten dzień 14 wrzesień 1991, kiedy oboje szczęśliwi i roześmiani złożyli przysięgę przed urzędnikiem, a potem przed księdzem, że będą się kochać, szanować i wzajemnie dbać o siebie do końca swych dni..
     I właśnie jutro mija 25 lat od złożenia tej przysięgi, a żeby tradycji stało się zadość, parę dni temu odbyła się msza z odnowieniem ślubów, a po mszy oczywiście impreza prawie do białego rana, aby mogli żyć jeszcze dłużej i jeszcze szczęśliwiej.






Nabieranie sił przed imprezą, trzeba było odpocząć, bo czekały nas tańce, hulanki , swawole.










Dwadzieścia pięć lat, a jak jeden dzień. Czekamy na kolejne lata, życzę nam aby to były lata spokojne, miłosne i szczęśliwe i tego również Wam życzę, pa.

niedziela, 11 września 2016

Candy u Kasi

Witam

Naszej blogowej koleżance Kasi "Krzyżykowe szaleństwo" stukną trzy latka od pierwszego wpisu na blogu. Z tej okazji Kasia urządza candy, w którym można dostać wspaniałe prezenciki.



Kliknijcie na banerek w bocznym pasku, a dowiecie się więcej.
Zapraszam.

czwartek, 8 września 2016

A kuku, już jestem

Witam

    Witam wszystkich po baaaardzo długiej przerwie, no, ponad miesiąc. Ale było bardzo dużo powodów, przez które tu nie zaglądałam, jak i również nie zaglądałam na inne blogi, więc już pewnie mnie zapomniałyście.
     To może od początku : mam na imię Dorota i zajmuję się haftem i innymi robótkami, dzień dobry :)
Co robiłam przez ten miesiąc? Ano byłam u taty, tam odpoczywałam, jeździłam na rowerze, haftowałam i zrobiłam mega imprezę. Po powrocie do domu zajmowałam się trochę działką i bardzo dużo siedziałam w garażu. Tak, zgadza się, czyściłam motorek, ale nie tylko, przede wszystkim zajmowałam się moim pięknym starym kredensem. Zdjęcia pokażę później. Zaczęłam go szlifować, zdzierać starą farbę i niestety w kilku miejscach z pod farby wylazły dziurki po kornikach, a jedna deska prawie się rozpadła. Nie powiem, ogarnęła mnie czarna rozpacz, ale od czego dłuto i młotek. Wyskubałam, wystukałam i deskę wywaliłam, już jest kupiona nowa, czekam tylko aż mąż ja przybije, bo to nie takie proste. Jeszcze tylko wymiana tyłu, lekka szlifierka i już będzie można malować. Farbę mam już dobraną, stoi w garażu. W trakcie prac nad kredensem przyszły mi do głowy nowe pomysły jak odnowić kuchnię nie wydając fortuny. Ale to w swoim czasie, muszę zrobić dokumentację fotograficzną i wtedy będę się chwalić.
     W czasie gdy ja znęcałam się nad kredensem, mój mąż robił według mojego projektu skrzynię na balkon. Wiecie jak to jest, zawsze na balkonie leżą doniczki, które za moment mogą się przydać, jakieś kamienie przywiezione z nad morza (u mnie jest cały worek), patyki, sznurki, druty i tysiąc innych przydatnych rupieci. I tak to sobie leżało pod ścianą, aż w końcu wymyśliłam skrzynię, a żeby to było też trochę  ozdobne, to jest dołączona krata na kwiatki, na wianuszki, lampeczki.






Całość pomalowałam  impregnatem do drewna w kolorze "antyczna biel". Na razie na kracie wiszą wianki z winobluszczu, ale na każdą porę roku można zmieniać aranżację i właśnie to mi się podoba. Tą samą bielą pomaluję fotel wiklinowy, aby pasował. A mąż obiecał, że zimą zrobi stolik na balkon, bo na razie mam taki zwykły plastikowy.
     Oczywiście żeby nie było,  też trochę haftowałam. Na pierwszym planie jest Madonna, ale powstały też inne hafciki, takie mniej wymagające myślenia.










    W ostatni weekend, bardzo spontanicznie wybraliśmy się w odwiedziny do naszej blogowej koleżanki Dusi. Już kiedyś mówiłam, przy okazji poprzedniej wizyty, ale powtórzę, jest to dziewczyna bardzo, bardzo sympatyczna, miła, gościnna i z sercem na dłoni. Zresztą cała rodzinka Dusi jest przecudna, łącznie z psem Korą. Zostaliśmy ugoszczeni po królewsku, zwłaszcza moi panowie, bo Dusia ugościła ich kartaczami, które uwielbiają. Co prawda pogoda nas nie rozpieszczała, mieliśmy ochotę wykąpać się w jeziorze, ale w strugach deszczu to trochę dziwne by było, za to zwiedziliśmy Ełk i okolice. No i oczywiście zrobiliśmy zdjęcia w przepięknym Dusinowym ogrodzie.  Poczuliśmy się bardzo zawstydzeni, że nasza działeczka ostatnio leży odłogiem, i wzięliśmy się dziarsko za robotę, aby na przyszły rok można było się pochwalić.
No to teraz porcja zdjęć, przepraszam, duża porcja.


















Fajnie się leżało, wręcz bosko, ale ze wstawaniem to już miałam problem, wstawałam jak żuczek przewrócony na plecyki, hi hi.


A takie gigantyczne kabaczki dostałam od Dusi, będą jak znalazł do leczo.









    Zdjęcia z mega imprezy pokażę w następnym wpisie, bo już chyba Was zamęczyłam tą ilością zdjęć, ale musiałam się z Wami podzielić wspomnieniami. Tak jak powiedziałam, kolejne wspomnienia będą w następnych  wpisach, a może dojdą kolejne, kto to wie.

Witam w swych skromnych progach Ulę K., bardzo mi miło.
Pozdrawiam wrześniowo i już jesiennie, pa.